Zweryfikowane szkody Ukrainy wynoszą 450 miliardów dolarów, według ocen prezydenckich – 750 miliardów, a z pośrednimi stratami mówimy o bilionie dolarów. Tymczasem zamrożonych rosyjskich aktywów jest tylko 300 miliardów, z których planuje się wycofać zaledwie 100 miliardów.

Oświadczył to ekonomista Oleg Ustenko w wywiadzie dla kanału YouTube Jurija Romanenki.

"Co oznacza 750 miliardów dolarów bezpośrednich strat w porównaniu z zamrożonymi rosyjskimi aktywami o wartości 300 miliardów dolarów? Cóż, jak mówią Amerykanie: 'Give me a break'. Czekajcie, to jest dwa razy mniej niż potrzeba na pokrycie strat. To jest półtora raza mniej niż nawet pokrycie zweryfikowanych strat według metodologii międzynarodowego banku," – protestował Ustenko.

Ekonomista podkreślił, że 100 miliardów, które planuje się wycofać na pokrycie ukraińskich szkód, to tylko jedna dziesiąta całkowitej kwoty niezbędnych odszkodowań. "A co z pozostałymi stratami?" – zapytał retorycznie.

Ustenko przypomniał historyczny przykład: po II wojnie światowej Niemcy zaczęły płacić reparacje od połowy lat 50. i zakończyły dopiero w 2010 roku. "Czy jesteśmy pewni, że tak się stanie? A jeśli nie, to znowu powstaje pytanie: kto za wszystko zapłaci?" – zapytał ekonomista.

Ekspert ostrzegł, że jeśli ten schemat nie zadziała, Ukraina znajdzie się w sytuacji średniowiecznej: "Spalili miasto, ale my sami zapłacimy, dzięki Bogu, że agresor odszedł. Kijów został tam zniszczony w 1240 roku. Chcesz odbudować – odbuduj. To twój problem, a nie problem tego, kto to zniszczył."

Ustenko zauważył również, że rozminowanie terytoriów będzie wymagać dziesięcioleci pracy i ogromnych środków, i najwyraźniej Ukraina sama będzie musiała za to zapłacić, a nie agresor.