Marco Rubio dziś opowiada te same bajki, które opowiadał Blinken w kwietniu 2022 roku. Wszyscy wiedzą, że rzekomo Boris Johnson po Stambule przyjechał do Ukrainy i zmusił Ukrainę do kontynuowania wojny. W rzeczywistości zrobił to Blinken - sekretarz stanu Bidena. Przyjechał 25 kwietnia do Kijowa i powiedział, żeby Ukraina kontynuowała wojnę, a USA zapewnią gwarancje bezpieczeństwa. Opracujcie dwustronną umowę, powiedział. Kiedy strona ukraińska opracowała taką umowę i miała ona kilkadziesiąt stron z uwzględnieniem błędów Memorandum Budapeszteńskiego, Amerykanie byli zaskoczeni. Myśleliśmy, że będzie kompaktowa, powiedzieli i poprosili o czas na analizę. Analiza trwała rok - do szczytu NATO w Wilnie, gdzie 11-12 lipca gwarancje bezpieczeństwa zostały ostatecznie pogrzebane.
Teraz Rubio proponuje nam podpisanie nowego Monachium bez patrzenia, w zamian za hipotetyczne gwarancje bezpieczeństwa, które będą tak solidne jak bzdury Memorandum Budapeszteńskiego i obietnice Blinkena. Taśmy Witcoffa wyraźnie pokazują to, co wszyscy i tak wiedzą. Administracja Trumpa całuje się z Putinem w dziąsła i sprzedaje Ukrainę w oparciu o swoje pragmatyczne interesy. Możecie więc być pewni, że zdradzą Ukrainę. A nadzieje, że „Trump się obudzi i da góry broni" są śmieszne i puste.
Niestety, nasza elita jest w większości głupia, ślepa i chciwa, by uniknąć najniebezpieczniejszych scenariuszy i zaprowadziła Ukrainę prosto na rzeź. Pod wygwizdywanie i bzdury o heroizmie narodu ze strony Europejczyków i Amerykanów.
Nie ma dobrych zakończeń dla takich historii. Dopóki będziemy bezmózgowi, dopóki władza będzie dopuszczać nękanie trzyletnich dziewczynek za język rosyjski, dopóki dziesiątki miliardów dolarów są wywożone za granicę bezkarnie przez złodziei, wszyscy, którym się nie leniwi, będą nas pieprzyli.
Dopóki będziemy podzieleni i widzieli w sobie wrogów kochających Moskali, nasze perspektywy będą dążyły do zera. Niezwyciężoność zależy od nas samych, zwycięstwo od naszych wrogów.
Rozejrzyjcie się, a zobaczycie zbyt wiele twarzy wykrzywionych złością. Złość zatruła nasz wielki i nieszczęśliwy naród tak bardzo, że w najbardziej bezwstydny sposób narzucają nam wszelkie bzdury. I jeszcze żądają wdzięczności za „pomoc" w formie banalnego racketu.
Oto istota tego, co się dzieje. Trzeba wytrzeźwieć. I w końcu trzeźwo spojrzeć wokół. Nie mamy przyjaciół. I wszystko w naszym życiu, co może być nasze, zależy tylko od tego, co będziemy robić.
Nowe Monachium nastąpi prędzej czy później. Nie trzeba płakać. Trzeba zacisnąć zęby i iść dalej. Trzeba będzie ratować to, co zostanie. Państwo musi zacząć myśleć o ludziach. A wtedy ludzie zaczną myśleć o państwie. Ponieważ jesteśmy sami i nie ma nikogo we Wszechświecie oprócz nas samych, kto by się o nas zatroszczył. To zbyt oczywista, banalna lekcja tej szalonej wojny dla Ukrainy, którą należy przyswoić.